Tak, będę drążyła. Bo nie uzyskałam żadnych podpowiedzi :) I od razu tłumaczę - opieram się na informacjach stąd - Anglii - bo tu mieszkam i to widzę na codzień. Ale wiem, że problem jest akurat uniwersalny także w Polsce.
I będę drążyła, bo widzę, że nie tylko mnie ten problem nurtuje - właśnie James O'Brien (z LBC 97,3 - jednej z popularniejszych londyńskich stacji radiowych) - zadaje podobne pytania na antenie.
Więc to nie moje skrzywienie. Nie tylko ja zauważam dziwną dychotomię - bezrobocie wśród młodych ludzi rośnie dramatycznie - właśnie (tutaj) osiągnęło 7 cyfr. 1 mln młodych (16-24 lata) bez pracy. A z drugiej strony - co, jak podkreślam, już wiem że nie jest tylko moim spostrzeżeniem - znalezienie pracowników jest coraz trudniejsze. Wczorajsze wiadomości, zacytowane w poprzedniej notce - to tylko czubek góry lodowej. James mówi o właścicielach małych firm, dzwoniących do niego z informacją że nie mogą miesiącami znaleźć pracowników. I nie za minimalne pensje - właśnie przytacza przykłady z pensjami rzędu ŚREDNIEJ PENSJI - nie minimalnej, podkreślam, średniej! I Ci ludzie nie potrafią znaleźć pracowników.... 5000 miejsc pracy jest w Londynie do wzięcia od zaraz. Przy ochronie olimpiady. Hm. Brakuje im cały czas tyle... I nie mówię o niesamowicie wykwalifikowanych pracownikach...
Ale słuchanie tej audycji uświadamia mi, że powinnam przedefiniować pytanie. Ponieważ obydwa zjawiska - bezrobocie i brak pracowników - są faktami - coś musi być nie tak z tymi ludźmi, którzy nie mają i nie mogą znaleźć pracy. Czyli proszę Was o pomoc w wyjaśnieniu - co?
Tak jak powiedziałam, nie przyjmuję prostych odpowiedzi typu "bo wolą siedzieć na zasiłku". Zasiłki tutaj całkiem całkiem - ale nie wierzę, że 1 milion młodych ludzi woli siedzieć na zasiłku, będąc na łasce (i niełasce, oszczędzamy ostatnio) rządu - niż pracować. Bo praca jest. To czego nie ma??
Komentarze