Dziś zrobiłam rzecz godną typowej blondynki lub przynajmniej baby za kierownicą. Takiej z opowieści. Jestem i jednym i drugim (no, blondyka w barwach maskujących, ale jednak, mimo że to ciemny blond...) więc cóż.. Zdarza się. Nie mam zamiaru z tego powodu się pod ziemię zapadać.
Zwłaszcza, że miałam dobre powody aby sądzić, że jednak do "domowej" (znaczy takiej pod samym domem) stacji benzynowej dojadę i jeszcze lepsze żeby chcieć to zrobić (byłam na zakupach w Tesco, stacja jakby pod nosem, tyle, że o niebo droższa niż u mnie). Niestety, nie wyszło, Opla poczuła się potraktowana skandalicznie i aby okazać pełnię swojego niezadowolenia postarała się, aby ostatnie opary zostały zużytkowane przy zjeździe z autostrady - znaczy w miejscu, gdzie ten zjazd dochodził do drogi którą jeżdżę, zamieniając pobocze które jeszcze parę metrów wcześniej tu było w dwa pasy ruchu zajęte przez włączajace się do ruchu samochody. Miejsce wybrała doskonale. Stanęłam sobie dokładnie pośrodku czterech pasów (dwa mojej drogi i dwa zjazdu), zapaliłam awaryjne i zaczęłam wypatrywać luki, aby przepchnąć to uparte stworzenie do pobocza. Jeszcze znalazła miejsce, gdzie droga idzie delikatnie pod górkę, więc zaczęło się robić zabawnie.
Na szczęście po dwóch minutach miałam trzech pomocników z samochodów, które się zatrzymały obok - i minutę póżniej stałam już bezpiecznie na małym chodniczku, gotowa aby dzwonić po AA. Pięć minut póżniej zrezygnowana odłożyłam słuchawkę, widząc siebie czekającą godzinę na pomoc :( ("przewidywany czas przyjazdu ok. 50 minut, niestety wszyscy są w tej chwili bardzo zajęci"). Była 22:08 - więc optymistycznie obstawiałam 23 (AA jest całkiem punktualne..)
Włączyłam sobie radio, wyciągnęłam banana z torby (właśnie zrobiłam zakupy) - i ledwo go skończyłam, zobaczyłam niebieskie mrugające za mną. Patrząc jak policjant wysiada z radiowozu, uchylam okno. Pierwsze, co słyszę, to przeprosiny - "Przepraszam, że tak długo, ale musiałem skończyć inną interwencję" Spojrzałam na zegar na tablicy - 22:15 "Dostaliśmy telefon, że jakaś kobieta usiłuje przepchnąć samochód ze środkowego pasa na pobocze, ale widzę, że już wszystko w porządku..." "Tak, czekam na AA"
Chwilę porozmawialiśmy, na zakończenie jeszcze raz przeprosiny za PÓŻNE przybycie i kilka rad "niech Pani siądzie na fotelu pasażera, będzie wygladało że są dwie osoby... I niech Pani zapali awaryjne, mimo że na chodniku.. O akumulator nie musi się Pani martwić, mechanik z AA ma odpowiedni sprzęt żeby pani silnik uruchomić..."
Pożegnał się i pojechał, mrugnąwszy jeszcze kogutem. W tym samym czasie sms z AA - "Informujemy, że mechanik dojedzie w ciągu najbliższych 10 minut" jako miłe zakończenie.
I niech mi ktoś powie, jak mam ich nie kochać? Perypetie podobnego rodzaju zdarzają mi się regularnie w każdym kraju w którym jeżdżę - znaczy w Polsce i UK. W Polsce mimo blokowania przez pół godziny jednej z ważniejszych dróg w Gdańsku pies z kulawą nogą się mną nie zainteresował (z wyjątkiem dwóch przygodnych kierowców) - tutaj policjant przyjeżdża sprawdzić, czy wszystko OK po 15 minutach od zdarzenia - i jeszcze się tłumaczy, czemu tak późno... Od polskiej policji słyszałam, zgłaszając samochód blokujący wyjazd setkom innych z parkingu - "to teren prywatny..."
Jest to całkowicie subiektywne odczucie, jak każde oparte na doświadczeniach własnych. Tyle, że w Polsce przeżyłam lat ponad 30, a tutaj tylko trzy.. I z tych trzydziestu nie potrafię wyszperać równie pozytywnych doświadczeń. To chyba już o czymś świadczy, prawda?
Tyle tylko, że aby do tego dojść, trzeba mieć najpierw policję i policjantów którzy traktują swoją pracę jako służbę innym, a nie jako ucieczkę przed bezrobociem. Przepraszam w tym miejscu wszystkich porządnych polskich policjantów, którzy tak właśnie do niej podchodzą - jako do służby. Wiem, że takich jest sporo. Załuję, że nie udało mi się na takich trafić. Skoro jednak przez 3 lata tutaj po raz kolejny na takich trafiam (i to kilku, bo ktoś przyjął zgłoszenie, ktoś wysłał tego policjanta do mnie) - to znaczy, że tutaj takich jest sporo więcej. Więc z przyczyn czysto praktycznych, wolę policję brytyjską :)