(bez kontekstów i bez uogólniania. Wiem, że nie wszystkich to dotyczy)
Dziś, wracając z pracy przypomniałam sobie swoje pierwsze wrażenia z mojej pierwszej zagranicznej podróży po Francji. Pół życia temu. Pamiętam, jak mamie powiedziałam - "wiesz, czułam się po prostu wolna..".
U nas w Polsce w tym czasie działy się ciekawe rzeczy, miałam jeszcze wtedy nadzieję, że poczuję wkrótce to samo w domu. Tą atmosferę przesiąkniętą poczuciem absolutnej wolności (nawet jeśli mocno ryzykownej, jak świni na ostrym zakręcie... nawet jeśli dyskretnie regulowanej). Przez lata jednak coraz bardziej traciłam nadzieję na to. Okazało się, że 50 lat komunizmu, polityki zakazów (nie umiemy czegoś załatwić? Zakażmy i po kłopocie.. ) zrobiło swoje. Skrępowani poczuciem niemożności, ograniczani przez wieloletnie przyzwyczajenia - nie potrafiliśmy otrząsnąć się z tego i zacząć myśleć samodzielnie. 50 lat wyprało nas z poczucia odpowiedzialności za siebie. Do tego stopnia, że gdy likwidowało się jakieś z dawna zasiedziałe bezsensowne ograniczenia i przepisy (jak np. było z "kartami pływackimi" - pamiętacie coś takiego?), ludzie się buntowali się - "Przecież się potopią!". Tak jakby przepis i papierek załatwiał sprawę. Okazało się, że jednak ludzie we własnym zakresie jeszcze myślą i jeśli nie umieją, to się za daleko do tej wody nie pchają.
Niemniej jednak wciąż mnóstwo takich durnych przepisów istnieje. Każąc nam robić różne bezsensowne rzeczy tylko po to, aby ktoś chronił swój tyłek "w razie czego" - wszak wydał przepis. I lata treningu niestety skutkują tym, że niewiele osób nawet zauważa bezsens i upokorzenie jakie ze sobą niosą.
Pół życia temu nie przypuszczałam, że kiedyś będę mogła ot tak, bez niczego pojechać, pracować i mieszkać praktycznie tam gdzie chcę w Europie. Skorzystałam. I powody ekonomiczne były na jednym z dalszych miejsc. To miejsce nadal jest przesiąknięte zapachem wolności. W Polsce, mimo prób - wciąż się duszę. Czy poczuję kiedyś to samo, co tu?
Wiem, chaotyczna ta notka. Chyba trudno mi przychodzi przełożyć na słowa to, co czuję :)